malaroksi napisał(a): . Co do najgorszych dzielnic, to nawet na osiedlu strzeżonym, może dojść do jakiegoś wypadku, zabójstwa , kradzieży , głośnej imprezy interwencji policji i już traci reputacje. Wystarczy , że wśród stałych mieszkanców jeden dom będzie do wynajęcia i już nie wiadomo na kogo się trafi, zresztą ludzie którzy są właścielami domów też nie są idelani... Ja mam dom socjalny, czekałam ponad 3 lata , wystarczyło wypełnić papiery,pokazać wyciągi z banku, umowę najmu, rachunki, pay slipy. Potem bidować. Sytuacja rodzinna i materialna ulegała zmianie w ciągu tych lat, ale jakoś nikt nie weryfikował moich dochodów . Obok mnie w Bungalowie mieszka starsze małżeństwo , obydwoje pracują w służbie zdrowia , mają dochód ponad 50tyś a chata z socjalu i nie są patologią :)
Za 3 lata będę mogła wykupić mój dom, i wtedy on będzie lepszy od tego obok czy jak? i mój status społeczny też ulegnie zmianie, będę lepszym człowiekiem ?
Może tam gdzie Ty mieszkasz jest inaczej.
W Walsall w domach socjalnych nie mieszkają ludzie zarabiający ponad 50 tys, w councilowskich dzielnicach interwencje policji są częstsze niż w dobrych dzielnicach, a domek owszem możesz wykupić ale po wartości rynkowej w dniu wykupu tan. dostajesz domek za 70 tys (oczywiście gołe betony na podłogach itd...) przez te kilka lat które tam mieszkasz inwestujesz żeby jakoś żyć,tzn, panele, kafelki itd.. i podnosisz wartość domku do 100tys... ale masz 30% upustu z councilu więc kupujesz za 70 tys. dokładnie za tyle za ile mogłaś kupić 3 lub 5 lat temu.
Jeśli w socjalnych dzielnicach mieszka się tak samo jak w dobrych dzielnicach, to dlaczego podobny dom tzn, wielkość, stan, kosztuje w councilu 60-70 tys a w dobrej dzielnicy 160tys???
Wszyscy co kupują ten za 160 tys to idioci? a ci co w councilu to spryciarze?
Oczywiście każdy ma swoje zdanie na ten temat, ale jak piszemy o councilowskich dzielnicach to piszmy wszystko ,a nie tylko plusy.