No widzisz.Najgorsze jest to,że najwięcej do powiedzenia mają ludzie,którzy nie są w temacie. Ja mogę dodać od siebie jeszcze to,że w Reddich żyje spora grupa Polaków,którzy z racji tego,że nie jest to wielkie miasto w większości się znają.Działa tu również polski klub,który od czasu do czasu organizuje różne imprezy dla dzieci i dorosłych,jest polska sobotnia szkoła,którą dzieci bardzo lubią,mamy polskiego księdza i kościół.Jeśli chodzi o szkoły to te ,które znajdują się bliżej centrum są dość mocno wymieszane (sporo pakistańskich dzieci),natomiast te w dzielnicach oddalonych są raczej wolne od tego rodzaju imigrantów.Ja mieszkam na winyates i do szkoły mojej córki chodzi tylko jedna ciemna dziewczynka i z tego co widzę to raczej katoliczka (chodziła z moja do katolickiego przedszkola).Analogicznie jest z osiedlami -im bliżej centrum tym bardziej robi się ciemno ;) Azjaci zamieszkują najbliższe okolice centrum miasta.Ludzie żyją tu raczej w sybiozie,nie słyszy się tu raczej o rasistowskich atakach,jeśli już to marginalne przypadki.W szkołach mnóstwo polskich dzieci,które otoczone są dobrą opieką-pomoc dla tych które nie mówią po angielsku.Kiedy przyszły panie ze szkoły do przedszkola to pytały ile polskich dzieci dostaną i bardzo się cieszyły bo nasze dzieci są pilniejsze.Pewnie,że nie wszystko jest idealne,jest czasem nudnawo i mało się tu dzieje,ale jak pisałam wyżej zawsze można wyskoczyć w weekend do Birmingham i się rozerwać,a spokój i przyjazna okolica dla dzieci to dla rodziców raczej wartość nadrzędna.Jeśli masz jaszcze jakieś pytania to śmiało pisz.Pozdrawiam